Już nie wojna i jeszcze nie pokój. Fascynująca podróż po dwunastu miesiącach strachu, nadziei, euforii i rozczarowania. Najnowsza książka Magdaleny Grzebałkowskiej - autorki bestsellerowych "Beksińskich. Portretu podwójnego" - to reporterska opowieść o najbardziej dramatycznym roku XX stulecia. Autorka wkracza na ziemie przez chwilę niczyje, albo właśnie zagarnięte przez nową władzę, by przyjrzeć się z bliska losom ostatnich żyjących świadków tamtego czasu. Ludzi, którzy gonieni strachem próbowali się przedrzeć przez skuty lodem Zalew Wiślany (było ich pół miliona), przesiedleńców, którzy w swoich nowych domach zastawali jeszcze ich poprzednich właścicieli, wychowanków otwockiego domu dziecka dla ocalonych z Holocaustu, szabrowników, dla których wyzwolone tereny stały się gigantycznym sklepem Ikei, ludziom, którzy o włos wyprzedzili własną śmierć. Oddaje głos ofiarom, chociaż i katom poświęca sporo miejsca - zwłaszcza kiedy może dzięki temu pokazać powojenne pomieszanie ról i losów. "1945. Wojna i pokój" to książka, dzięki której historia sprzed 70 lat znów jest na wyciągnięcie ręki.
To nie jest zawód dla cyników Tyt. oryg.: "Cinco sentidos del periodista : (estar, ver, oir, compartir, pensar),". Tyt. oryg.: "Los Cinico non e adatto a questo mestiere : conversazioni sul buon giornalismo,".
Wykłady i rozmowy o dziennikarstwie Ryszarda Kapuścińskiego, wydane dotąd tylko po hiszpańsku i włsoku, nareszcie w całości publikujemy po polsku.
"Czterdzieści, pięćdziesiąt lat temu młody dziennikarz mógł spotkać się ze swoim redaktorem naczelnym i poradzić w sprawach zawodowych: jak pisać, jak zrobić reportaż radiowy lub telewizyjny. Szef, zazwyczaj starszy, odpowiedziałby mu zgodnie ze swoim doświadczeniem i dał kilka dobrych rad - mówił we Włoszech Ryszard Kapuściński. - Dzisiaj spróbujcie iść do Mr. Turnera, który nigdy nie był dziennikarzem i rzadko czyta prasę lub ogląda telewizję. Niczego wam nie doradzi, bo nie ma zielonego pojęcia, jak należy uprawiać ten zawód. Jego celem i zasadą nie jest ulepszanie naszego zawodu, ale powiększenie własnych dochodów.
Chłopczyk widział, jak tata całuje inną panią i jak się do niej umizga na plaży. Trochę to dziwne, bo obok stoi mama i wcale się nie złości. Nikt zresztą się nie złości. Tylko mały ma ponurą minę. Zdecydowanie nie chce do ojca. Jeszcze nie teraz. Może za godzinę. Ten malec to ja, a przystojniak - mój ojciec Jan Machulski. Właśnie wyszliśmy z premiery filmu Ostatni dzień lata Tadeusza Konwickiego. Pierwszego filmu dla dorosłych, jaki widziałem w życiu. Trochę mi się mieszają te światy. Co jest naprawdę? Niby przed chwilą widziałem, że tata się utopił, a tu się śmieje ze mnie. I kto to była ta pani?
Juliusz Machulski patrzy na swoje życie okiem reżysera. Każdą scenę z tej książki można by sfilmować.
Kto myśli, że Juliusz Machulski jest wyłącznie najlepszym reżyserem komedii w Polsce, ten będzie zaskoczony tą książką. Julek też świetnie pisze (nie tylko scenariusze, jak widać). Dopiero teraz zobaczyłam, jak bardzo Jego filmy są osobiste. Jakim czułym i uważnym obserwatorem jest ich autor. I jak - mimo sukcesów, rozczarowań i upływu lat - wiernie służy swym pierwszym miłościom, zachowując ciekawość i wrażliwość tego chłopca, którego spotkałam jako studenta pierwszego roku reżyserii. Przeczytałam Hitmana jednym tchem - ze wzruszeniem, rozbawieniem i wdzięcznością.
(AGNIESZKA HOLLAND)
Każdy rozdział jego życia to nowelka filmowa często z przedowcipnymi dialogami. On sam w głównej roli z imponującą pamięcią szczegółów. A przede wszystkim z tym arcyinteligentnym poczuciem humoru, którym zawsze nas uwodził. (JERZY STUHR)
Oddajemy w Państwa ręce spacerownik po Warszawie. Nieznanej, pomijanej w zwykłych przewodnikach, pełnej tajemnic, miejsc pięknych, często nieznanych nawet warszawiakom. Książka zawiera trasy dziesięciu warszawskich spacerów, które w 2006 r. publikowaliśmy w zeszytach dodawanych do "Gazety Stołecznej". Zaznaczyliśmy na nich kamienice - arcydzieła architektury i rudery o niezwykłej historii, domy, w których mieszkali najsłynniejsi Polacy, rozpadające się fabryki i nowoczesne biurowce. Napisaliśmy gdzie Sowiński bronił okopów Woli, w której kawiarni przesiadywała Agnieszka Osiecka i gdzie Bareja kręcił "Alternatywy 4". Na nasze spacery zapraszaliśmy czytelników "Gazety". Widząc kilkusetosobowe manifestacje uliczne ciągnące przez podwórka Południowego Śródmieścia, osiedla Ursynowa i Natolina, fabryki Czystego i Grochowa, willowe uliczki Saskiej Kępy, Żoliborza i Starego Mokotowa, odkryliśmy, że istnieją warszawiacy zakochani w swoim mieście i zafascynowani jego dramatyczną historią, szukający śladów ludzi, którzy tu żyli, i ich dokonań. Wszystkich, którzy nie mogli z nami spacerować po Warszawie, zapraszamy do samodzielnego odkrywania naszego miasta. [Jerzy S. Majewski]