"48 tygodni" to lekka i zabawna lektura, którą wprawiony czytelnik jest w stanie przeczytać w ciągu jednego wieczoru. Książka ukazuje bowiem epizody z życia rodziny Nataszy mające miejsce w ciągu 48 tygodni, które bawią i wywołują wiele uśmiechu na twarzy. Życie bohaterki oraz pozostałych domowników, teściów i znajomych to ciąg zabawnych nieporozumień i poważnych konfliktów, które są codziennością każdego z nas. Niektóre sytuacje zostały przez autorkę celowo przerysowane, ale w konwencji takiej literatury, dało to zamierzony efekt. Trudno nie uśmiechnąć się czytając o perypetiach męża Nataszy, który zaczyna wariować na punkcie hodowli rybek w akwarium. Trudno zachować powagę czytając o obecnych w domu dwóch kotach, które tylko czyhają na smaczną przekąskę. Trudno także nie śmiać się przy kreacji Małgosi, czyli kilkuletniej córki Nataszy, która potrafi bardzo celnie skomentować wydarzenia dziejące się w życiu rodziny. Na uwagę zasługuje także postać teściowej, czyli koszmar każdej kobiety oraz rodziców bohaterki, którzy odgrywają dość ważną rolę w życiu całej rodzi
UWAGI:
Na stronie redakcyjnej przy wydaniu, Kraków 2016. Oznaczenia odpowiedzialności: Magdalena Kordel.
Dominika wreszcie czuje się naprawdę szczęśliwa. Zaręczyny z Jeremim sprawiły, że na dobre uwierzyła w ich wspólną przyszłość. Wizja nadchodzącego "żyli długo i szczęśliwie" oddala się jednak, gdy mężczyzna z dnia na dzień staje się coraz bardziej obcy.
Po powrocie z ferii spędzonych z dziećmi i byłą żoną Jeremi oznajmia, że w ich wspólnym, patchworkowym życiu muszą nastąpić poważne zmiany. Zrozpaczona Dominika decyduje się na odważny krok. Próbuje wziąć los w swoje ręce, choć on wciąż uporczywie decyduje za nią. Czasem w życiu trzeba zrobić coś szalonego i nie oglądać się na nic. Czasem dopiero na końcu świata można wrócić do samej siebie.
UWAGI:
Stanowi część cyklu. Oznaczenia odpowiedzialności: Katarzyna Kalicińska.
Czwarty tom tej barwnej i trzymającej w napięciu opowieści to okres komunizmu, kiedy bohaterowie sagi, postawieni wobec zupełnie nowej rzeczywistości, z różnym skutkiem usiłują się w niej odnaleźć i ocalić wartości nadrzędne, takie jak miłość, lojalność, tolerancja. Jest rok 1945 - wyczekiwany koniec niemieckiej okupacji. Radość z wyzwolenia trwa krótko, gdy okazuje się, że stary terror bardzo szybko zastępuje nowy, dla niektórych równie dotkliwy. Folwark w pięknej dolinie, zapewniający dotąd tylu pokoleniom dobre i wygodne życie, to teraz tylko trochę większe gospodarstwo, młyn zostaje upaństwowiony - dawny świat bezpowrotnie przechodzi do historii; byli właściciele, chcąc nie chcąc, muszą iść z duchem czasu, bez względu na przekonania czy niechęć do narzuconego systemu. Adela i Kajetan Konarscy mają dwóch urodzonych tuż po wojnie synów. Ci, ani w dzieciństwie, ani w życiu dorosłym, nie przysporzyli im większych zmartwień. Natomiast z córką Marceliną, która przytrafiła im się, gdy oboje byli po czterdziestce, już nie było tak łatwo. Kiedy więc w przeddzień upadku komunizmu Marcelina zakłada białą suknię, rodzice oddychają z wielką ulgą, wierząc, iż małżeństwo położy wreszcie kres jej nieprzewidywalności, utemperuje niepokorny charakter. Jednak gdy auto wiozące młodych do ślubu zatrzymuje się nagle w połowie drogi, wszystko na nowo staje pod znakiem zapytania.
Weszła drugi raz do tej samej rzeki. Teraz próbuje w niej nie utonąć.
Wyjeżdżając na studia do Bostonu, Josephine nie tylko wypełniała narzuconą jej rolę perfekcyjnej córki. Ten wyjazd był także ucieczką. Od rodziny, która nie umiała albo nie chciała dać dziewczynie miłości, od małomiasteczkowej rutyny, od wspomnień. Tych złych i tych dobrych. Przez sześć lat Josie zapominała, wymazywała z pamięci, odcinała się od przeszłości.
A teraz wraca.
Wyjeżdżała jako zagubiona, samotna licealistka. Sześć lat później wraca jako twardo stąpająca po ziemi kobieta, z narzeczonym u boku. Nie wie jeszcze, że powrót do Moreton znów wywróci do góry nogami jej życie. Będzie musiała na nowo spojrzeć na siebie, na relacje z własną rodziną, na swoje uczucia. Bo przecież w Moreton został on. Chase. Chłopak, o którym przez wszystkie te lata próbowała zapomnieć...
Niektórzy mówią, że gdy życie rzuca ci kłody pod nogi, zawsze możesz otworzyć tartak.
Antolka właśnie tego musiała się nauczyć. Nigdy nie poznała swojego ojca, a kłótnie z despotyczną i nieczułą matką stały się dla niej codziennością. Jako dziecko ciągle czekała na jakieś "jutro", w którym miały się spełnić jej marzenia. W końcu postanowiła zostawić za sobą dotychczasowe życie i wyjechać na Mazury.
Kiedy w czerwcowy wieczór Antolka pakuje się w kłopoty w portowej knajpie, z opresji ratuje ją Janek - najbardziej wyjątkowy chłopak, jakiego dotąd poznała. Czy kilka mazurskich dni okaże się czymś więcej niż wakacyjną przygodą? Czy Antolce uda się odnaleźć własną drogę? I jakim cudem prosto z Mazur wyląduje u dawno zapomnianej ciotki, w Beskidzie Niskim?
UWAGI:
Na okładce: Nie czekaj do jutra, by zacząć od nowa. Oznaczenia odpowiedzialności: Magdalena Kordel.
Pod nieobecność Spaghetti, która postanowiła wziąć sobie zasłużony dzień wolnego, Pho staje na czele Pasta Cafe. Nie obędzie się bez wpadek, jak przypadkowe sprzedanie restauracji! Czy uda się to wszystko odkręcić, zanim wróci siostra?... Dodatkowo Kokardka i Zielona Herbatka wezmą udział w zawodach warzywnych, Dynia postanowi rozwiązać jedną z największych tajemnic Delilandu, Żelka spróbuje swoich sił jako superbohaterka, a Tiramisu przeżyje kryzys swojej oryginalności! Szykuj się na kolejną Delisiową biesiadę!
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: rysunki: Magdalena "Meago" Kania ; scenariusz: Maciej Kur ; kolory: Luminita Léonard.
Firma Topf & Söhne produkuje urządzenia browarnicze i krematoria, a także instalacje do komór gazowych. Jej klientami są browary w wielu krajach na całym świecie. Krematoria i komory gazowe zamawia SS dla obozów koncentracyjnych, przede wszystkim tych w Auschwitz, Buchenwaldzie, Dachau i Mauthausen. Dyrektorzy firmy, Ludwig i Ernst Wolfgang Topfowie doskonale wiedzą, że ich produkty służą do mordów w niewyobrażalnej skali. Pracownicy firmy uczestniczą w praktycznych testach, podczas których zabija się ludzi w komorach gazowych i pali zwłoki w krematoriach. Jednak ta świadomość nie robi na nikim wrażenia. Mimo że współpraca z SS jest źródłem zaledwie kilku procent obrotów firmy, ambicje rodziny sięgają bardzo wysoko i w Topf & Söhne wciąż powstają coraz bardziej nowatorskie projekty komór i pieców, w których można zabijać i palić zwłoki coraz większej liczby ludzi - szalone plany zagłady, których nawet SS nie jest w stanie zaakceptować. "Czy jest jeszcze ktoś do spalenia?" - zapyta żartobliwie w 1942 roku dyrektor operacyjny firmy Gustav Braun. "Architekci śmierci" Karen Bartlett to opowieść tak szokująca, że niełatwo przyjąć ją do wiadomości, opowieść o rodzinie, która opracowała technologię zagłady i nie ustawała w wysiłkach, by ją udoskonalić.